Zdjęcie z albumu pani Antoniny Krym.
Wykonywanie tego typu fotografii było charakterystyczne jeszcze do lat 70. ubiegłego wieku.
Pogrzeby odbywały się dawniej inaczej niż obecnie. Ciało zmarłego od chwili śmierci do dnia pogrzebu przebywało w domu w punkcie centralnym izby, gdzie przychodzili ludzie pożegnać się ze zmarłym i pomodlić za jego duszę. Przy zmarłym musiało być cały czas zapalone światło lub świece. Nie mógł pozostać w ciemności. W tym czasie zakrywano w domu lustra i zatrzymywano zegar. Stosowano się do nakazu zachowania ciszy i przerwania czynności codziennych.
Często do trumny wkładano zmarłemu pod poduszkę zioła święcone na Matkę Boską Zielną.
W dniu pogrzebu trumnę wynosiło się przez próg zawsze nogami ku drzwiom, stukając nią trzy razy o próg - to bardzo przejrzysty gest dotyczący granicy przejścia ze starego świata na "drugą stronę".
Pochód pogrzebowy zatrzymywał się obok kapliczki lub krzyża, na granicy wsi — to było miejsce pożegnania zmarłego z wioskową wspólnotą. Następnie idąc w kondukcie przenoszono zmarłego do kościoła, w którym odprawiano mszę za jego duszę. W czasie drogi do świątyni ludzie śpiewali pieśni intonowane przez śpiewaka lub odmawiali różaniec.Po mszy orszak pogrzebowy odprowadzał zmarłego na miejsce pochówku, gdzie następowała dalsza część obrzędu. Ważnym elementem było rzucenie grudy ziemi na trumnę. Gest ten wyznaczał inny moment graniczny, w którym następuje ostateczne oddzielenie żywych od zmarłego (wedle wierzeń to wtedy dusza opuszcza ciało). Po pogrzebie zaś najbliższy krewny zapraszał żałobników na stypę.
Dziś część z tych zwyczajów już zanikła, zachowały się tylko nieliczne elementy ceremoniału. Dla części przedstawionych tutaj zwyczajów trudno odnaleźć wytłumaczenie ich znaczenia i pochodzenie. Trzeba jednak przyznać, że dzięki ich kultywowaniu stosunek do odchodzenia i śmierci był bardziej naturalny.