Fotografia ze zbiorów Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej w Nowym Tomyślu.
Recenzja sztuki znalazła się na łamach Orędownika na powiat nowotomyski i wolsztyński nr 127 z 16 listopada 1937 r.:
"Rozkoszna "Madelon" na scenie nowotomyskiej.
Zapowiadana atrakcja o smaku artystycznym przez tow. śpiewu "Chopin" znalazła realizację w niedzielę, dnia 7 bm. na scenie w sali p. Olejniczakowej.
Prace przygotowawcze były naprawdę szczegółowo przemyślane, o czym świadczył sam występ. Reżyseria i strona techniczna spoczywała w rękach znanych nam już z innych podobnych prac pp. Ignacego Ptaka i Henryka Nowaka, natomiast stroną dekoracyjną kierował niestrudzony w pomysłach dekoracyjnych o smaku wprost artystycznym p. Fr. Kubalczak.
Publiczność będąc informowana o pracach przygotowawczych, dopisała w całej pełni i z wielkim zainteresowaniem śledziła przebieg, przekonując się, że naprawdę nie zawiodła się i jeszcze wspomina z zadowoleniem o mile przebytym wieczerze. Bo naprawdę sztuka sama obfitowała w humor, werwę i zdrowy dowcip, jak i również oprawa muzyczna wraz z śpiewem miała charakter bardzo melodyjny.
Dobór sił amatorskich był szczęśliwy. Z wielkim powodzeniem bawiła publiczność swą beztroską, troszeczkę naiwną, a bardzo udatnie oddaną rolą pensjonarki Marysieńki p. M. Setna, a wprost z artyzmem sekundowała jej w roli nauczycielki Haliny p. H Kozłowska, która w gehennie swego tragizmu złamanej miłości, zalśniła całą widownię przejęciem i pięknym śpiewem. W roli Zuzi-pokojówki p. Polinarkówna wykazała, że ma na terenie tut. mało konkurentek i swoją frywolną podstawą, miłym głosikiem, zdała egzamin w całej pełni. Burzę oklasków wywołała swą grą jako wachmistrzowa-Sznapsikowa p. J. Piętówna, występując w charakterze troskliwej małżonki i matki tuzina pociech. Rola trudna, jednakże oddana z wielkim opanowaniem, zważywszy debiut dzieci na scenie, który z powodzeniem się udał.
W rolach męskich, klasę dla siebie stanowiła trójka p. Stankiewicz, jako porucznik-kuzyn Marysieńki, p. J. Kotlarski również jako porucznik, przyjaciel oraz p. Setny w roli ordynansa.Śpiew, szampański humor, miłostki żołnierskie, to cechy wspomnianych ról. Znakomita ich gra, a szczególnie p. Stankiewicza, który wyróżnił się pięknym śpiewem i swobodnymi ruchami, świadczy, że są to aktorzy doświadczeni, którym każdy nowy występ na scenie przynosi nowe laury. W roli wachmistrza-Sznapsika p. Janus grał z wielkim tupetem bo:
"Rozkaz jest święty -
Tak być musi i być ma -
Czy trzeźwy jesteś, czy urżnięty
To nóżki do kupy i cicho - sza".
Jedyny "cywil" na scenie p. Ptak, właściciel ziemski i ojciec Marysieńki, imponował wszystkim swą postawą i troskliwością ojcowską. Czuł niezłomną słabość do oficerów i pragnął jedynie takiego za zięcia. Wdzięcznej tej roli spisał się znakomicie.
"Rozkoszna Madelon" warta jest powtórki.
Skromne życzenie do tow. śpiewu "Chopin", to uwzględnienie na przyszłość przy wystawianiu podobnych operetek należytej obsady muzycznej, co w ostatnim wypadku było zaniedbane i oczywiście osłabiło całość i wywołało niepożądaną krytykę, (ak.)"